29 paź 2012

Plexor, a co to takiego?



Ha! Leżało sobie to francuskie pióro w jednym z blistrów i leżało, kilka lat, można by rzec, dojrzewało. Pewnie dlatego, że zielenie to niekoniecznie moja gama barw, choć w tym konkretnym egzemplarzu rzeczona zieleń jest połączona z moimi ulubionymi brązami. A może, że stalówki nie miało oryginalnej... i w dalszym ciągu takiej nie ma. W każdym razie teraz nabrało mocy, ognia, chęci do życia i awansowało na ulubione.



O samej firmie niewiele udało mi się znaleźć. Ani od kiedy działała i gdzie dokładnie, ani kto był jej założycielem. 
Wiadomo z całą pewnością, że Plexor uzyskał licencję Parkera i produkował pióra niemal identyczne z modelami Vacumatic i angielskimi wersjami Parkera Duofolda. Na wszystkich można znaleźć "pieczęć" o treści: FAB. PAR. AGENCE  PARKER S.A., taką samą jak na piórze ze zdjęcia. Nie przypomina ono jednak żadnego ze wspomnianych modeli. Nie przypomina także żadnego z innych modeli firmy Parker. I tu pojawiają się kolejne znaki zapytania: czy sprzedaż licencjonowanych piór była tak duża, że pozwoliła firmie myśleć o wprowadzeniu na rynek modeli własnego designu i jeśli tak, czy użycie pieczęci "agencyjnej" na takich piórach było konsultowane z firmą Parker?



Uwagę od razu przykuwa niezwykły klips. Krótki, szeroki i taki, powiedziałabym, bardzo Art Deco. Szczyt skuwki i tzw. blind cap - zakrętka końca korpusu, ebonitowe, zakończone stożkami. Nos mi podpowiada, że to design lat c.1935-1939. Przyciskowy (Button Filler) system napełniania działa wyśmienicie.



Całości dopełnia dwukolorowa, kanadyjska stalówka Parker Vacumatic. Nie jest niestety oryginalna, powinna być jednokolorowa, prosta z sygnaturą Plexor. Może kiedyś się trafi oryginalna, ale nie narzekam, bo ta od popularnego Vac'a pisze wyśmienicie i co dość rzadkie dla tego modelu - ze sporym flexem!

............................................................................................................

Mam nadzieję, że autor się nie obrazi... uznałam, że wpis w komentarzu wnosi istotne informacje do tematu, dlatego postanowiłam opublikować go także tutaj, bo nie każdy przecież w komentarze zagląda:) 

"Na francuskich stronach można przeczytać:

Jest wojna, agencja Parkera we Francji dalej sprzedaje pióra. Oczywiście żadne pióro z USA nie jest w stanie dotrzeć do Francji. W takich okolicznościach Parker zwraca się do Fernanda Laureau z prośbą o produkcję pióra Vacumatic pod nazwą Plexor. To pióro jest prawie identyczne z pierwowzorem.


To tyle na tych stronach. W internecie można zobaczyć pióra zbliżone do Vacumatic. Są one przeważnie czarne, mają klips typu Vacumatic z napisem Plexor w miejscu gdzie powinien być napis Parker, stalówka oryginalna. Niektóre mają klips z Duofolda Geometric. Sa to pióra typu double jewel. Trafiają się stalówki z napisem: Warranted 18 k. Moje pióro ma klips typu Vacumatic, stalówkę z napisem: NIBINOX Fabrication Francaise No 175; i przyciskowy system napełniania.


W książce A Passion for Pens - Pierre Haury & Jean-Pierre Lacroux można przeczytać:


Odtworzenie narodzin i początków pióra wiecznego we Francji jest trudne. Bez względu na to czy pióra te produkowano we Francji czy za granicą, sprzedawano je pod nazwą dystrybutora. Tak więc zapomniano wielu małych producentów takich jak Sabon, Charcellay i Laureau, chociaż ich produkty nie odbiegały jakością od tych wielkich.


Ci, którzy nie mogli produkować wszystkiego sami, zamawiali u innych. Firmy, które specjalizowały się w wycinaniu i formowaniu części metalowych dostarczały dźwigienek, przycisków, klipsów itp. Inni, z kolei, składali pióra z korpusów, skuwek, klipsów zamawianych od firm skupionych wokół Paryża i Jury (Wschodnia Francja). Korki do piór bezpiecznych i gumowe woreczki kupowali w firmach specjalizujących się w produkcji tego typu materiałów. Ale tylko największe firmy produkowały stalówki. Tak więc trudno jest dziś określić, która firma produkowała, a która jedynie składała pióra.


Pióra Laureau przeszły do historii po tym jak zostały nagrodzone srebrnym medalem w 1925 roku na Międzynarodowej Wystawie Art Deco w Paryżu. Dzięki temu pamiętamy o Fernandzie Laureau, bo pod swoim nazwiskiem produkował mało, a pracował głównie jako podwykonawca dla Parkera i innych firm.


To tyle na ten temat. Od siebie mogę dodać, że okres wojny był trudny dla dużych i małych producentów. Posiłkowali się oni tym co mieli, stąd taka ilość piór trudno identyfikowalnych. Prawdopodobnie i to omawiane wyżej do takich należy.


Wiesław Liźniewicz"


Autor komentarza to także twórca świetnej strony internetowej poświęconej piórom wiecznym i ich historii, którą gorąco polecam wszystkim miłośnikom tematu.



10 komentarzy:

  1. rzeczywiście odbiega od sztampy i przy tym miłe dla oka
    (btw fajnie, że blog się ekshumował, oby na stałe)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na francuskich stronach można przeczytać:

    Jest wojna, agencja Parkera we Francji dalej sprzedaje pióra. Oczywiście żadne pióro z USA nie jest w stanie dotrzeć do Francji. W takich okolicznościach Parker zwraca się do Fernanda Laureau z prośbą o produkcję pióra Vacumatic pod nazwą Plexor. To pióro jest prawie identyczne z pierwowzorem.

    To tyle na tych stronach. W internecie można zobaczyć pióra zbliżone do Vacumatic. Są one przeważnie czarne, mają klips typu Vacumatic z napisem Plexor w miejscu gdzie powinien być napis Parker, stalówka oryginalna. Niektóre mają klips z Duofolda Geometric. Sa to pióra typu double jewel. Trafiają się stalówki z napisem: Warranted 18 k. Moje pióro ma klips typu Vacumatic, stalówkę z napisem: NIBINOX Fabrication Francaise No 175; i przyciskowy system napełniania.

    W książce A Passion for Pens - Pierre Haury & Jean-Pierre Lacroux można przeczytać:

    Odtworzenie narodzin i początków pióra wiecznego we Francji jest trudne. Bez względu na to czy pióra te produkowano we Francji czy za granicą, sprzedawano je pod nazwą dystrybutora. Tak więc zapomniano wielu małych producentów takich jak Sabon, Charcellay i Laureau, chociaż ich produkty nie odbiegały jakością od tych wielkich.

    Ci, którzy nie mogli produkować wszystkiego sami, zamawiali u innych. Firmy, które specjalizowały się w wycinaniu i formowaniu części metalowych dostarczały dźwigienek, przycisków, klipsów itp. Inni, z kolei, składali pióra z korpusów, skuwek, klipsów zamawianych od firm skupionych wokół Paryża i Jury (Wschodnia Francja). Korki do piór bezpiecznych i gumowe woreczki kupowali w firmach specjalizujących się w produkcji tego typu materiałów. Ale tylko największe firmy produkowały stalówki. Tak więc trudno jest dziś określić, która firma produkowała, a która jedynie składała pióra.

    Pióra Laureau przeszły do historii po tym jak zostały nagrodzone srebrnym medalem w 1925 roku na Międzynarodowej Wystawie Art Deco w Paryżu. Dzięki temu pamiętamy o Fernandzie Laureau, bo pod swoim nazwiskiem produkował mało, a pracował głównie jako podwykonawca dla Parkera i innych firm.

    To tyle na ten temat. Od siebie mogę dodać, że okres wojny był trudny dla dużych i małych producentów. Posiłkowali się oni tym co mieli, stąd taka ilość piór trudno identyfikowalnych. Prawdopodobnie i to omawiane wyżej do takich należy.

    Wiesław Liźniewicz




    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ miło Pana czytać, Panie Wiesławie:) Pięknie dziękuję za ten wpis, wiele wnosi w odniesieniu do produkcji we Francji, choć czytając akapit o małych, maleńkich i jeszcze mniejszych, składających pióra gdzieś na zapleczach, na metrze kwadratowym lub dwóch... nie można odnieść wrażenia, że to było chyba typowe zjawisko dla całej branży, na całym świecie.

    O tyle mnie ten Plexor z blogowego wpisu zaintrygował, że rzeczywiście dość sporo zdjęć znalazłam Vacumaticów i a'la Dufolodów, a ten jest kompletnie inny. Być może Fernand Laureau zaryzykował i na piórze własnego pomysłu przybił tę parkerowską pieczęć. Być może gdyby nie ona, trudniej byłoby ten model sprzedać, kto wie.
    Tak czy owak, ciekawe.

    Serdecznie pozdrawiam,

    Marta Michnej aka Rka

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Marto,

    trudno powiedzieć czym kierował się Laureau. Być może składał pióra z tego co miał a dla zachęty dodawał pieczęć. W czasie wojny problemy z piórami były również w Anglii, o czym pisał Stephen Hull w sowje książce o historii firmy Conway Stewart. W każdym razie temat piór wojennych jest mało znany, bardzo ciekawy i dobrze, że Pani go wywołała.

    Z tym linkiem do mojej strony, to może proszę się wstrzymać, bo ona już od poczatku listopada nie pownna się pojawiać. Nie zapłaciłem za miejsce na serwerze. Mam nadzieję, ze jej zawartość, jesli nie cała, to większość, pojawi się w innym miejscu. I nie chodzi bynajmniej o pieniądze. W sensie technicznym i wizualnym jest już ona mało atrakcyjna i wymaga odświeżenia. Kiedy jednak ponownie się pojawi trudno mi powiedzieć. Mam nadzieję,że przerwa nie będzie zbyt długa.

    Pozdrawiam serdecznie
    Wiesław Liźniewicz

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymam w takim razie mocno kciuki za nową odsłonę strony KEM bo bez niej polskie, internetowe źródła będą znacznie uboższe. Gdybym mogła w czymś służyć pomocą bardzo proszę o kontakt.

    Pozdrawiam najcieplej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pani Marto,

    na razie chyba ta strona pozostanie jeszcze jakiś, ale chyba zacznę coś nowego w innym miejscu, choć w adresie pewnie znajdzie się słowo "kem". Czasem przeglądając frazy po jakich następowało wejście na moją stronę, zauważyłem że powtarza się jedna z nich: dobre pióro. I próbowałem się zmierzyć z tym tematem, ale nie za bardzo mi wyszło. Pani ma bardzo dużo piór, a więc i skalę porównawczą daleko większą od mojej. Może więc warto spróbować. Wbrew pozorom nie takie to proste zagadnienie.

    Pozdrawiam serdecznie
    Wiesław Liźniewicz

    OdpowiedzUsuń
  7. Pani Marto,

    dziękuję. Póki co strona pozostanie jeszcze jakiś czas. Może powstanie nowa, a ta będzie archiwalną. Nie jestem jeszcze do końca zdecydowany, stąd brak nowych tekstów, choć pomysły są. Ważne jedank, że Pani wraca, choć dla mnie to Pani blog jest tak rozbudowany, że warto czasem wrócić do wcześniejszych artykułów i odświeżyć sobie to i owo. Czasem wydaje mi się, że nie ma sensu pędzić tak do przodu. Refleksja też jest wskazana.

    Pozdrawiam serdecznie
    Wiesław Liźniewicz

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały tekst... Widać w nim, że ma Pan dużą wiedzę na temat piór. Ja na co dzień kolekcjonuję pióra wieczne i mogę się pochwalić, że mam już całkiem pokaźny zbiór ;)

    Pozdrawiam i dziękuję, za ten ciekawy wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  9. tylko czy ta reklama linfa li do pióra wieczne jest potrzebna?:)

    OdpowiedzUsuń