27 gru 2008

Bohater: Moore Pen Company

Lubię pióra średnio duże i małe "bąble". Klasycznym przykładem takiego "bąbelka" jest model Sheaffer Tuckaway z lat czterdziestych (od 1941 roku), dlatego byłam bardzo mile zaskoczona, kiedy wzięłam pierwszy raz do ręki to pióro Moore'a, z circa 1900-1905 roku.
Niewielkie ale i nie cienkie, na swój sposób słodkie, choć może to nie wypada określać w ten sposób stulatka.


"bąbel" w całej krasie, z pozłacaną czapką na głowie


Mówiąc szczerze trochę mi Melvina żal, bo choć jego pióro przeszło do historii, jego nazwisko stało się Marką, on sam niewiele z tego miał. Trochę jak ojciec, który niemal tuż po narodzinach oddaje dziecko do adopcji.

Melvin W. Moore (Massachusetts, USA) opatentował swoje pióro w 1893 roku. Bardzo nowatorskie jak na tamte czasy rozwiązanie, w którym stalówka była wysuwana i wsuwana do korpusu pióra, a nakręcana aż do jego szczytu skuwka stanowiła dla atramentu barierę, ograniczało możliwości przeciekania pióra, a był to poważny problem, z którym długo nie potrafiono sobie poradzić.


pióro z wysuniętą stalówką i bez skuwki na końcu ma raptem 8,7 cm

Patent był bardzo dobry, ale Moore nie miał środków, żeby pióro wyprodukować. Poszukiwania producenta przyniosły efekt w postaci współpracy z Francisem C. Brownem, który stał na czele firmy wytwarzającej pióra pod marką Caw.
Po sześciu latach panowie się rozstali i patent przeszedł na własność Browna.
W tym samym roku (1899) pewien bostoński biznesmen (Walter Cushing) rozpoczął działalność pod szyldem The American Fountain Pen Company. Firma ta odkupiła od Browna patent i z końcem 1899 roku rozpoczęła produkcję pióra o nazwie Non-Leakable Pen (Niecieknące Pióro).
Sprzedawało się dobrze, a ponieważ przylgnęła do niego nazwa Moore's Non-Leakable pen, Cushing w 1917 roku zmienił nazwę firmy na Moore Pen Company choć Melvin Moore nigdy z tą firmą nie miał nic wspólnego.


wyśmienita, flexowa stalówka - późniejsza od pióra - najprawdopodobniej wymieniona w serwisie firmy przez pierwszego właściciela

Ciekawe jak rozwiązali problem użycia nazwiska Moore'a, a może takiego problemu w ogóle nie było. Jednym z najbardziej spektakularnych przykładów walki o "nazwisko" była sprawa (w istocie dużo więcej niż jedna) sądowa pomiędzy Lewisem E. Watermanem a Arthurem A. Watermanem, ale to już zupełnie inna historia.

1 komentarz: