W życiu dobrze mieć zasady, ot choćby między innymi taką, że pióro powinno być oryginalne, co oznacza, że począwszy od skuwki, przez korpus i system napełniania, po sekcję, spływak i stalówkę MA być takie, jak je zaprojektował i stworzył producent!
W przypadku starych piór sprawa czasami nie jest prosta, szczególnie gdy np. trafia do nas pióro bez stalówki (lub jakiejś innej części). Zasada kolejna w takim przypadku mówi, żeby dobrać stalówkę (lub co tam bądź brakuje) tego samego producenta, co pióro i niechaj będzie ona/to z mniej więcej tego samego okresu. Amen!
Jednak....
Zainspirowana pewnym dialogiem filmowym (' - c'mon, złam kilka zasad, to cię wyzwoli...') oraz pewnym "dziwolągiem", którego podrzucił mi jako ciekawostkę znajomy kolekcjoner, postanowiłam "się wyzwolić" i sponiewierać stężałe na granit reguły, do czego niniejszym publicznie się przyznaję, licząc na choćby niewielkie rozgrzeszenie i słowa otuchy (wyimaginowane poczucie winy to paskudna rzecz!).
Po tych przemyśleniach, które uznałam za twórcze, postanowiłam ... zgrzeszyć!
Grzech lekki - Inkograph.
Ta bardzo fajna amerykańska firma produkowała pióra typu stylographic (vel stylo), które zamiast standardowej stalówki, posiadały końcówkę bardzo podobną do współczesnych rapidografów. Innymi słowy, funkcjonowały trochę jak długopis na atrament i bez kulki.
Mój ulubiony Inkograph leżał sobie smutno w jednym z blistrów, używany raz na przysłowiowy ruski rok, kiedy trzeba było pisząc bardzo mocno przycisnąć.
Kusił mnie i nęcił wielkością, formą i przede wszystkim tym czerwono-czarnym kolorem. Szybki przegląd dostępnych części i po kwadransie dostał nową sekcję z flexową, wyśmienitą stalówką Aikin Lambert.
Dość długo w ogóle nie wiedziałam "co zacz". Trafiło do mnie brudne, porysowane i w wersji "skuwka plus korpus". Tłoczkowy system napełniania w strzępach, ale po bliższych oględzinach na pokrętle tłoka ujawniły się litery HB. O rany, Herman! - pomyślałam uradowana. I to jaki!. Do tej pory widywałam tylko czarne, typowo niemieckie "surowe" wersje. Po estetycznej renowacji okazało się, że pióro byłoby... naprawdę piękne, gdyby miało czym pisać. Oczywiście mogłabym być cierpliwa i latami wypatrywać odpowiedniej wkręcanej sekcji, właściwego spływaka i oryginalnego systemu napełniania. Ze złotą stalówką Degussa nie byłoby aż tak dużego problemu, ale .... jak grzeszyć to z rozmachem! Chciałam nim pisać "już, zaraz".