13 sty 2012

Centropen 10012 set - pasiaki rulez!


Naszym południowym sąsiadom możemy zazdrościć! Nie żeby od razu zawistnie i ze złością, przeciwnie, z podziwem i odrobiną żalu może, że choć tak blisko, to tak daleko zarazem. Przyglądając się bowiem naszej rodzimej produkcji z okresu 1930-1950 trudno się oprzeć wrażeniu, że w porównaniu z Czechami, cóż, jakby w ogóle jej nie było. Oczywiście - KaWuSka - nasza duma, niestety jedyna. Czesi mogą być dumni nieco bardziej. 

Na oficjalnej stronie producenta (centropen.cz) znajdujemy informację, że firma rozpoczęła działalność już w okolicach 1940 roku w miejscowości Dacice. Jednak pierwsze modele piór pod marką Centropen pojawiły się w sprzedaży w roku 1948. Bardzo ciekawe opracowanie autorstwa Kerada można znaleźć na stronach FOP (historia Centropen)

Centropen to w istocie wytwór nacjonalizacji, która miała miejsce w dawnej Czechosłowacji w 1948 roku. "Centralne Pióro" zebrało pod jedną marką wszystkich dotychczasowych producentów i nie była to bynajmniej zbiórka dobrowolna. Mechanizm dobrze nam znany. Ci, którzy nie chcieli przyjąć nowych zasad, z założenia musieli zniknąć z rynku. Jedynym wyjątkiem jest L&C Hardtmuth, który znacjonalizowany wbrew woli właścicieli, nie zginął jako marka. Ale to już inna historia.


Model 10012 to produkcja z początku lat 50ych, godna jak najbardziej uwagi i podziwu. Spójny design i niesamowita kolorystyka, w ulubionych brązach. Poziomy układ paseczków jest zdecydowanie bliższy Włochom i Niemcom niż amerykańskim producentom. No niewątpliwie cieszy oko!


 
 Pieczęć producenta - Centropen 10012 i dodatkowy numer 113 (numer serii ?) na piórze, tylko Centropen na ołówku. Ciekawy wybór czcionki, rozstrzelonej w układzie \ | /. Cały napis przypomina dzięki temu zabiegowi trochę jakby koronę i trochę może wskazuje na owo "centrum".

Stalówka stalowa, pozłacana, sygnowana nazwą firmy, informacją o irydowym zakończeniu i numerem (wielkością). Widoczne nacięcia od brzegów ramion nadają stalówce nieznacznej elastyczności, ale o klasycznym flexie nie ma mowy. Właściwości pisarskie na razie średnie. Bez ogródek mówiąc - lekki drapak, ale po nieznacznym przeszlifowaniu końcówki, powinno zmienić swoje oblicze.

Klips bardzo ciekawy, trochę a'la Skyline Eversharpa lub Military Clip Sheaffera, ale jednak inaczej rozwiązany. Zintegrowany z wąziutką obrączką sprawia wrażenie zawieszenia w powietrzu, co składa się na dość futurystyczne wrażenie. No ale coś za coś - przez to, że obrączka bardzo cieniutka, klips nie jest stabilny. Mnie to absolutnie nie przeszkadza, ale jeśli ktoś lubi klipsy trwające na posterunku choćby nie wiem co, może się poczuć niezbyt komfortowo. Strachy na lachy!

System napełniania to zintegrowany, plastikowy tłoczek. Oryginalnie z uszczelką z tworzywa sztucznego. W przypadku tego zestawu część prowadnicy uległa zniszczeniu, dlatego uszczelka widoczna na zdjęciu jest korkowa. Bardzo przyzwoita pojemność i funkcjonalność. Wadą tego rozwiązania były dość częste pęknięcia, pojawiające się przy zbyt mocnym dokręceniu korpusu.

Reasumując, model bardzo udany, zarówno pod względem estetyki, użytych materiałów, jak i technicznych rozwiązań. Widać w nim także wpływy włoskie (kolorystyka i kształt) i amerykańskie - Waterman Hundred Year i jego przeźroczyste końcówki. Jednym słowem czeski producent starał się wykorzystać to, co sprawdzone i trzeba przyznać, że udało mu się to doskonale.