Oprócz najbardziej znanych i cenionych firm, takich jak Omas, Aurora czy Montegrappa (Visconti nie ma już tak daleko sięgajcych korzeni), w słonecznej Italii powstała cała plejada, często lokalnych manufactur, skupionych wokół kilku ośrodków, z których najważniejszym i najbardziej prężnym był Mediolan (podobnie jak Heidelberg w Niemczech). Ci mniejsi, choć wcale nie mniej znaczący w sensie jakości, wzorowali się na tych najbardziej znanych, co nie jest niczym nadzwyczajnym - tak się działo pod każdą szerokością geograficzną.
Italstilo to z pewnością jeden z takich mniejszych, kompletnie nieznanych producentów, który jednak bardzo dobrze obrazuje włoskie wzornictwo lat trzydziestych. Nie wiadomo nawet dokładnie kto produkował te pióra - sprzedawane były w latach 30-50 tylko w jednej - i jednej z najbardziej znanych, mediolańskich sieci składów artykułów piśmienniczych (Stationary) Achille Negro. Jest to raczej "średnia półka" tamtych czasów, ale naprawdę wyśmienita!
Różnice pomiędzy tą tzw. "średnią" i "wysoką" półką tkwią przede wszystkim w pozłacanych wykończeniach i stalówkach - te drugie były dużo lepsze, średnie - jak widać na zdjęciu - pozłota obrączek skuwki niemal całkowicie została wytarta - gorszej jakości.
Kształt - baryłkowaty - dużo grubszy przekrój w środkowej części i łagodne zwężenia ku szczytom skuwki i korpusu. I klips - tak bardzo charakterystyczny dla włoskich piór - wąski, profilowany z obrotowym, walcowatym (nie kulka jak u Wahl-Eversharpa) elementem tzw. "rollera". Eleganckie, intrygujące urodą pióro o harmonijnych proporcjach.
Pióro zostało wyposażone w złotą, 18 karatową, współczesną stalówkę Omasa. I w tym miejscu pojawia się termin "frankenpen", czyl inaczej mówiąc "składak". Tym mianem określa się pióra, których oryginalne części zostały zastąpione innymi. O ile w przypadku stalówki, która czasami może zostać wymieniona na lepszą nawet niż oryginalna, jak w tym piórze, lub równorzędną - jest to do przyjęcia i nie powoduje bardzo znacznych wahań cenowych, o tyle w przypadku braku oryginalności klipsa czy całej skuwki lub korpusu, jest to już poważny uszczerbek na wartości takiego pióra.
Crazing, czyli po naszemu krystalizacja...niestety, jest to plaga wsrod niektorych pior i jej przyczyna jest najprawdopodobniej błąd w obróbce chemicznej celluloidu. Niestety krystalizacja zdarza sie takze w przypadku niektorych pior Wahl-Eversharp, na przyklad wczesne piora Doric w kolorze Cathay (swoja droga bardzo piekny, perlowo-szmaragdowy kolor)i choc objawia sie w nieco mniej agresywny sposob (czesc korpusu lub skuwki staje sie przezroczysta) to i tak w koncu prowadzi do powstania pękniec i w koncu rozpadu piora. Jednak co ciekawe, nie wszystkie piora Cathay cierpia z powodu krystalizacji - niektore w ogole nie maja z tym problemow i przetrwaly w znakomitym stanie i co wiecej, z uwagi na ogromna rzadkosc wystepowania, Cathay jest bardzo, ale to bardzo pozadanym kolorem wsrod fanatyków firmy Wahl-Eversharp. Oprocz pior Doric Cathay, niektore z Pacemakerow takze ulegaja krystalizacji i podobnie rzecz sie ma z wczesnymi piorami Wahl Oxford, wiec w tych wlasnie piórach przezroczysty czubek skuwki i koniec korpusu ktore wygladaja jakby byly poddane iluminacji powinny siac pstrach i napawac przerazeniem ;-) I nie pomaga tu nawet fakt, ze Pacemakery i wczesne Oxfordy (niegdys srednie cenowo piora reklamowane glownie jako piora dla studentów) sa bardzo kolekcjonerskimii egzemplarzami :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo :-)
ihi
Rka, oczywiscie jak zwykle o czyms zapomnialem - jesli chodzi o powstrzymanie krystalizacji - masz na to jakis sposob? Poza tym chcialbym rzecz jasna dodac, ze pioro na zdjeciach bardzo przypomina OMAS'a (klips i linia piora minus fasetowana powierzchnia i obrączki ) i jest nie tylko bardzo interesujace pod wzgledem kolekcjonerskim ale tez bardzo piekne w swojej prostocie. Nie bez powodu OMAS produkowal instrumenty pismiennicze uzywajac tej stylistyki przez tyle lat :-)
OdpowiedzUsuńihi
Masz rację z Wahl-Eversharpem, w ich celuloidzie częściej spotyka się crazying, ale temat dotyczy także i Watermana z lat trzydziestych - szczególnie koloru "Onyx". Gdzieś czytałam, że jedną z hipotez takiego stanu rzeczy jest niedostateczne wysuszenie celuloidu, ale tak na prawdę chyba nikt nie wie na pewno - w każdym razie w niemal wszystkich egzemplarzach z wyraźną krystalizacją, które przeszły przez moje ręcę, w tych miejscach są nadpęknięcia lub pęknięcia. To ciekawe, czy powstały w wyniku krystalizacji, czy właśnie na odwrót - czy to nie jakieś uszkodzenie mechaniczne (upadek pióra) w połączeniu z "chemią" ludzkiego potu i być może warunkami atmosferycznymi, na które pióro mogło być narażone nie było właśnie takim katalizatorem. Kiedyś na pewno to się wyjaśni.
OdpowiedzUsuńCo ciekawe dla mnie - krystalizacja zmienia dość znacznie kolorystykę, piszesz o tym:) - czasami na bardziej atrakcyjną niż oryginalna!
Italstilo jest niemal wierną kopią Omasa Extra - naprawdę piękne pióro, dlatego postaram się o nie "zawalczyć", a jak ... to już Ci powiem "na ucho" ;-)