jeżeli nie zostało podane inaczej, treść tego bloga i załączone zdjęcia są autorstwa prowadzących tego bloga, a prezentowane na nich pióra pochodzą z ich kolekcji - wykorzystywanie całości lub fragmentów wymaga ich uprzedniej zgody
I znowu jestem zachwycona. I prawdę mówiąc nie wiem co więcej można powiedzieć ;-). Podobnie jak poprzednie, prezentowane także na blogu pióro (Koh-I-Noor 520), i to jest wykonane z celuloidu z kauczukowym dodatkiem w postaci nakrętki klipsa. Tym razem jednak uderza bogactwo kolorystyczne - perłowe szarości z zielonkawymi akcentami (te ostatnie raczej z powodu drobnej dyskoloracji) w postaci spiralnych linii. Pióro ma także dość długi prześwit atramentowy. System napełniania typu "piston filler" (tłoczek), którego długie pokrętło schowane jest w zakrętce bez dna (pustej na końcu).
Charakterystyczny dla większości modeli z tego okresu klips z literą H w okręgu
Pokrętło tłoczka i szczyt skuwki
Jeżeli ktoś z Was kolekcjonuje stare niemieckie pióra, a w szczególności posiada którykolwiek z modeli A.W. Faber z linii Castell z ok.1936 roku, bardzo proszę o kontakt mailowy.
Piekne pióro - nie ma co do tego dwóch zdan! Idealne polaczenie piekna i precyzji wykonania. Nie wspomne juz o tym, ze jest to dopiero drugie (!) pióro Koh-I-Noor które w zyciu widzialem, przy czym to pierwsze równiez pochodzi z Twojej kolekcji... ;-)
Mam nadzieję, że kiedyś zobaczysz je na żywo - naprawdę świetne, pod każdy względem. Przymierzam się do napisania historii Hardtmutha właśnie w odniesieniu do piór, bo znana jest niemal tylko i wyłącznie z produkcji ołówków, ale jeszcze zostało sporo znaków zapytania, które muszę "odtajnić" ;-), o ile mi się uda. Trzymaj kciuki! Powiem tylko tyle, że de facto żadne z tych piór nie wyszło z fabryki Hardtmutha.
Piekne pióro - nie ma co do tego dwóch zdan! Idealne polaczenie piekna i precyzji wykonania. Nie wspomne juz o tym, ze jest to dopiero drugie (!) pióro Koh-I-Noor które w zyciu widzialem, przy czym to pierwsze równiez pochodzi z Twojej kolekcji... ;-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś zobaczysz je na żywo - naprawdę świetne, pod każdy względem. Przymierzam się do napisania historii Hardtmutha właśnie w odniesieniu do piór, bo znana jest niemal tylko i wyłącznie z produkcji ołówków, ale jeszcze zostało sporo znaków zapytania, które muszę "odtajnić" ;-), o ile mi się uda. Trzymaj kciuki! Powiem tylko tyle, że de facto żadne z tych piór nie wyszło z fabryki Hardtmutha.
OdpowiedzUsuń